C.S. Lewis
Listy starego diabła do młodego
Przełożył Stanisław Pietraszko
Do nabycia m.in. w księgarni św. Wojciecha przy ul. Freta w Warszawie
List 8
Mój drogi Piołunie!
A więc jesteś pełen nadziei, że religijny okres w życiu pacjenta zanika – wszak takie jest twoje zdanie? Zawsze uważałem, że Szkoła Kunsztu Kuszenia zeszła na psy, odkąd na jej czele stanął stary Slugbob, a teraz jestem tego pewien. Czy wam nikt nigdy nie mówił o Prawie Falowania?
Istoty ludzkie są chimerami – na wpół duchy, na wpół zwierzęta (stanowczość Nieprzyjaciela w dążeniu do stworzenia tak odrażającego mieszańca była jedną z przyczyn, które skłoniły Naszego Ojca do wycofania poparcia dla Niego). Jako duchy należą do świata wiecznego, lecz jako zwierzęta tkwią w czasie. Oznacza to, że o ile ich duch może być skierowany ku celom wiecznym, to ich ciała, namiętności i wyobrażenia ulegają ciągłej zmianie, gdyż trwać w czasie znaczy zmieniać się. Dlatego to, co w nich jest najbardziej stałe, to właśnie owo falowanie – powtarzający się nawrót do poziomu, od którego ponownie się oddalają, szereg dolin i szczytów. Gdybyś był pilnie śledził swojego pacjenta, byłbyś dostrzegł to falowanie w każdej sferze jego życia – jego zainteresowanie się pracą, przywiązanie do przyjaciół, fizyczne pragnienia, wszystko to raz przybiera na sile, raz maleje. Dopóki będzie żył na ziemi, okresy emocjonalnego i fizycznego bogactwa i żwawości będą następować na przemian z okresami odrętwienia i ubóstwa. Okres oschłości i apatii, przez który twój pacjent obecnie przechodzi, nie jest (jak naiwnie przypuszczasz) twoim dziełem – jest to jedynie naturalne zjawisko, które nam nie przyniesie korzyści, jeżeli go odpowiednio nie wykorzystasz.
Aby zdecydować, jak najlepiej wykorzystać tę sytuację, trzeba najpierw zastanowić się, w jaki sposób pragnie ją wykorzystać Nieprzyjaciel, a następnie postąpić przeciwnie. Otóż może cię to zdziwi, ale w swoich wysiłkach zmierzających do trwałego zawładnięcia duszą ludzką liczy On więcej nawet na doliny niż na szczyty – niektórzy z Jego ulubieńców przeszli przez dłuższe i głębsze doliny niż ktokolwiek inny.
Powód jest następujący: dla nas istota ludzka jest przede wszystkim żerem, naszym celem jest wchłonięcie jej woli przez naszą, powiększenie naszej osobowości jej kosztem, natomiast posłuszeństwo, którego Nieprzyjaciel wymaga od ludzi, jest czymś zupełnie innym. Trzeba pogodzić się z faktem, że całe to rozprawianie o Jego miłości do ludzi i o tym, że służenie Mu jest całkowitą wolnością, nie jest tylko (jak by się w to chciało wierzyć) czczą propagandą, lecz przerażającą prawdą. On naprawdę chce zapełnić Wszechświat mnóstwem małych wstrętnych kopii samego Siebie – stworzeń, których życie (w miniaturowej skali) będzie podobne do Jego; nie dlatego, że je wchłonął, lecz dlatego, że ich wola dobrowolnie dostosowuje się do Jego woli.
My potrzebujemy bydła, które w końcu mogłoby się stać żerem – On potrzebuje sług, którzy w końcu mogliby stać się synami. My chcemy chłonąć – On chce rozdawać. W nas jest pustka i chcielibyśmy ją zapełnić – On jest pełny i przelewa się. Celem naszej walki jest świat, w którym Nasz Ojciec z Otchłani wchłonąłby w siebie wszelkie pozostałe istoty – Nieprzyjaciel pragnie, by świat był pełen istot z nim wprawdzie zjednoczonych, lecz mimo to zachowujących swą odrębność.
I tutaj właśnie doliny mają swą rolę do spełnienia. Musiałeś się nieraz dziwić, dlaczego Nieprzyjaciel nie czyni większego użytku ze Swej mocy, by Jego obecność była dla duszy ludzkiej odczuwalna w dowolnie obranym przez Niego stopniu i momencie. Lecz teraz rozumiesz, że sama natura Jego zamysłu pozwala Mu posłużyć się w działaniu tym, co jest Nieodparte i Bezsporne. Samo obezwładnienie ludzkiej woli – a tego dokonałoby każde odczucie Jego obecności z wyjątkiem najsłabszego i najbardziej złagodzonego – byłoby dla Niego rzeczą bezużyteczną. On nie może zadawać gwałtu. Może tylko wabić. Jego niecnym zamiarem jest zjeść ciastko i mieć je nadal – stworzenia mają z nim stanowić jedno, lecz pomimo to pozostać sobą, samo ich unicestwienie lub asymilowanie nie odpowiada mu.
W początkowym okresie jest On skłonny nieco się narzucać. Wyposaża ludzi na drogę w sygnały świadczące o Jego obecności, wprawdzie słabe, lecz im wydają się mocne: w radosne upojenie i łatwe panowanie nad pokusami. Lecz nigdy nie pozwala, by ten stan rzeczy stał długo. Prędzej czy później wycofuje ten rodzaj wsparcia i bodźców – jeśli nie w rzeczywistości, to przynajmniej z ich świadomych doznań. Wycofuje się, aby stworzeniu pozwolić stanąć na własnych nogach – aby wykonywało jedynie z własnej woli obowiązki, które straciły wszelki urok. W tych właśnie okresach dolinowych, w o wiele większym stopniu niż w okresach szczytowych, przeobraża się ono w takie stworzenie, jakim On je pragnie mieć. Dlatego najbardziej Mu się podobają modlitwy zanoszone w okresie oschłości.
My możemy ciągnąć za sobą naszych pacjentów przez ustawiczne kuszenie, ponieważ przeznaczamy ich wyłącznie na stół, a im więcej wikła się ich wolę, tym lepiej. On nie może kusić do cnoty, jak my kusimy do występku – On chce, żeby nauczyli się chodzić o własnych siłach, dlatego musi cofać rękę i jeśli tylko istnieje prawdziwa wola chodzenia, jest zadowolony nawet z ich potknięć.
Nie łudź się, Piołunie. Nasza sprawa nigdy nie jest bardziej zagrożona niż wówczas, gdy człowiek już nie pragnie, a jednak dalej usiłuje pełnić wolę naszego Nieprzyjaciela, rozgląda się po Wszechświecie, z którego wszelki Jego ślad pozornie zaginął, i pyta, dlaczego został opuszczony, a jednak słucha nadal.
Lecz oczywiście doliny dostarczają również okazji naszej stronie. W następnym tygodniu podam ci kilka wskazówek, jak je wyzyskać.
Twój kochający stryj
Krętacz
Powrót do spisu treści