C.S. Lewis
Listy starego diabła do młodego
Przełożył Stanisław Pietraszko
Do nabycia m.in. w księgarni św. Wojciecha przy ul. Freta w Warszawie
List 15
Mój drogi Piołunie!
Oczywiście zauważyłem, że ludzkość przechodziła ostatnio okres chwilowego uciszenia w europejskiej wojnie (w tym, co oni nazywają naiwnie wojną!), i nie dziwię się, że przycichły także niepokoje pacjenta. Czy w naszym interesie leży popieranie tego, czy też mamy podtrzymywać jego udrękę?
Zarówno dręczące obawy, jak i głupia pewność siebie są pożądanymi stanami umysłu. Nasz wybór pomiędzy jednym a drugim wiąże się z innymi ważnymi problemami.
Ludzie żyją w czasie, lecz Nieprzyjaciel przeznacza ich do wieczności. Dlatego, moim zdaniem, chce On, by zwracali uwagę głównie na dwie rzeczy: na samą wieczność i na ten punkt w czasie, który oni nazywają Teraźniejszością. Teraźniejszość jest bowiem punktem, w którym czas styka się z wiecznością. W odniesieniu do teraźniejszego momentu – i tylko w odniesieniu do niego – doznania ludzi są podobne do doznań, których nasz Nieprzyjaciel doświadcza w stosunku do całej rzeczywistości. Tylko w tym momencie darowana jest ludziom wolność i aktualność. Chciałby więc, by ich zainteresowania kierowały się nieustannie albo ku wieczności (co jest jednoznaczne z kierowaniem swych zainteresowań ku Niemu), albo ku Teraźniejszości – by albo rozmyślali o wiekuistej z Nim łączności lub rozłące, albo szli za aktualnym głosem sumienia, znosili aktualnie przeznaczony im krzyż w oparciu o aktualnie otrzymaną łaskę, dziękując za aktualnie przeżywane przyjemności.
W naszym interesie leży odciągnięcie ich od tego, co wieczne, i od tego, co teraźniejsze. Mając to na uwadze, kusimy czasem człowieka (powiedzmy jakąś wdowę lub naukowca), by żył przeszłością. Ma to jednak ograniczoną wartość, gdyż do pewnego stopnia posiadają oni rzeczywistą znajomość Przeszłości, która z kolei ma wyraźnie określony charakter i pod tym względem przypomina wieczność. Daleko lepiej jest nakłonić ich do życia Przyszłością.
Już biologiczna konieczność kieruje ich wszystkie namiętności w tę stronę, tak że myśl o Przyszłości budzi w nich uczucia nadziei i trwogi. W dodatku Przyszłość jest im nieznana, skłaniając ich więc do myślenia o niej, skłaniamy ich do myślenia o sprawach nierealnych. Krótko mówiąc, ze wszystkich rzeczy Przyszłość najmniej przypomina wieczność. Jest najbardziej doczesną częścią czasu. Przeszłość jest już bowiem zamrożona i znieruchomiała, a Teraźniejszość prześwietlona promieniami wieczności.
Stąd poparcie, jakiego udzielaliśmy i udzielamy takim schematom myślowym jak Twórcza Ewolucja, Humanizm Naukowy czy Komunizm, które kierują myśli i odczucia ludzi ku Przyszłości – w samo sedno doczesności. Dlatego prawie wszystkie występki i wykroczenia tkwią swymi korzeniami w przyszłości. Wdzięczność kieruje się ku przeszłości, miłość ku teraźniejszości – strach, chciwość, nieczystość i ambicja ku przyszłości. Niech ci się nie wydaje, że nieczystość jest tu wyjątkiem. Gdy przyjemność faktycznie nadchodzi, grzech (a tylko on nas tu obchodzi) już się dokonał. Przyjemność jest właśnie tą częścią tego procesu, z powodu której ubolewamy i którą chętnie byśmy wykluczyli, gdybyśmy tego mogli dokonać bez utraty grzechu – jest dziełem Nieprzyjaciela i dlatego doświadczana jest w Teraźniejszości. Grzech, który jest naszym dziełem, patrzał w przyszłość.
Bez wątpienia Nieprzyjaciel chce, by ludzie myśleli również o Przyszłości – dokładnie tyle, ile potrzeba, żeby dzisiaj zaplanować uczynki sprawiedliwości lub miłości bliźniego, które przypuszczalnie będą ich jutrzejszym obowiązkiem. Obowiązek planowania jutrzejszych czynności jest obowiązkiem dnia dzisiejszego – jakkolwiek dotyczy spraw przyszłych, to, jak wszystkie obowiązki, tkwi w Teraźniejszości.
Tu nie chodzi o rozszczepianie włosa na czworo. On nie chce, żeby ludzie byli całkowicie pochłonięci Przyszłością, by w niej umieszczali swe skarby. My chcemy. Jego ideałem jest człowiek, który po całodziennej pracy dla dobra potomności (jeżeli to jest jego powołanie) potrafi o tym wszystkim zapomnieć, polecić sprawę Niebu i przyjąć od razu postawę nacechowaną cierpliwością lub wdzięcznością, zależnie od wymogów bieżącej chwili. My natomiast chcemy człowieka nękanego Przyszłością, nawiedzonego wizją nadchodzącego raju lub piekła na ziemi, gotowego w teraźniejszości łamać polecenia Nieprzyjaciela, jeżeli potrafimy go przekonać, że czyniąc to może osiągnąć jedno lub odwrócić drugie, w wierze swej zależnego od sukcesu lub bankructwa planów, których ostatecznego rozwiązania nie będzie oglądał za swego życia.
Chcemy stworzyć całe pokolenia ustawicznie goniące za tęczowymi mirażami. Pokolenia ludzi ani uczciwych, ani na bieżąco szczęśliwych – ludzi, którzy każdy rzeczywisty dar otrzymany w Teraźniejszości zużytkowują jako środek do budowy ołtarza Przyszłości.
Pomijając inne nieistotne tu sprawy, można więc ogólnie przyjąć, że lepiej byłoby, gdyby twój pacjent w związku z tą wojną był pełen obaw lub nadziei (przy czym nie ma większego znaczenia, czy będzie przeżywał to pierwsze, czy drugie), niż miałby żyć teraźniejszością. Lecz wyrażenie żyć teraźniejszością jest dwuznaczne. Może ono oznaczać proces, który w gruncie rzeczy bazuje na przyszłości w tym samym stopniu co obawa. Możliwa jest sytuacja, w której twój pacjent nie będzie się martwił o przyszłość nie dlatego, że interesuje się Teraźniejszością, lecz dlatego, że wytłumaczył sobie, że Przyszłość ułoży się pomyślnie. Dopóki to jest prawdziwym powodem jego uspokojenia, uspokojenie to wyjdzie nam na korzyść, ponieważ przygotowuje mu tym większe rozczarowanie – a w konsekwencji i większe zniecierpliwienie, gdy jego złudne nadzieje prysną.
Jeżeli natomiast zdaje sobie sprawę, że mogą go oczekiwać rzeczy okropne, i modli się o cnoty potrzebne, by im sprostać, a na razie zajmuje się teraźniejszością – dlatego, że w niej i tylko w niej istnieją wszelkie obowiązki, wszelkie łaski, wszelkie poznanie i wszelkie przyjemności – to jego postawa jest bardzo niepożądana i powinna być natychmiast zaatakowana. Tutaj jeszcze raz przychodzi nam z pomocą nasz Oddział Filologiczny – spróbuj w jego wypadku słowa ukontentowanie.
Jest jednak wielce prawdopodobne, że pacjent żyje Teraźniejszością nie dla żadnej z powyższych przyczyn, lecz po prostu dlatego, że cieszy się dobrym zdrowiem i lubi swoją pracę. Byłoby to wówczas zjawisko czysto naturalne. Mimo wszystko na twoim miejscu zburzyłbym ten stan rzeczy. Żadne naturalne zjawisko nie przynosi nam w gruncie rzeczy korzyści.
Twój kochający stryj
Krętacz
Powrót do spisu treści