C.S. Lewis
Listy starego diabła do młodego
Przełożył Stanisław Pietraszko
Do nabycia m.in. w księgarni św. Wojciecha przy ul. Freta w Warszawie
List 22
Mój drogi Piołunie!
Więc jednak twój pacjent zakochał się, i to zakochaniem najgorszego gatunku, jaki się może człowiekowi przytrafić, w dodatku w dziewczynie, która nawet nie figuruje w nadesłanym przez Ciebie raporcie.
Może zainteresuje cię wiadomość, że minęło już drobne nieporozumienie z Tajną Policją, jakie próbowałeś wywołać, wykorzystując kilka nieostrożnych wyrażeń w jednym z mych listów. Jeśli liczyłeś na to, że tą drogą wymusisz na mnie jakąś pomoc, to się pomyliłeś. Zapłacisz za to, podobnie jak za inne swe błędy. Na razie załączam dopiero co wydaną małą broszurkę na temat nowego Domu Poprawczego dla Niedołężnych Kusicieli. Jest bogato ilustrowana i nie znajdziesz w niej ani jednej nudnej stronicy.
Sprawdziłem akta tej dziewczyny i przeraziłem się tym, co znalazłem. Nie tylko chrześcijanka, ale taka chrześcijanka – nikczemna, skryta, wdzięcząca się, pruderyjna, małomówna, nieśmiała, spokojna, nic nie znacząca, dziewicza pensjonarka. Przyprawia mnie o mdłości. Ona cuchnie i parzy poprzez same karty jej akt. Do szaleństwa doprowadza mnie to, że świat coraz bardziej stacza się ostatnio ku gorszemu. W dawnych czasach posłalibyśmy ją po prostu na arenę. To jest odpowiednie miejsce dla takich jak ona. Oczywiście i tam nie przyniosłaby nam wiele pożytku. Dwulicowy mały oszust, znam ten gatunek. Wygląda, jakby miała zemdleć na widok krwi, a potem umiera z uśmiechem.
Obłudnica w każdym calu. Wydawałoby się, że do trzech zliczyć nie potrafi, a przecież posiada zmysł satyryczny. Stworzenie, które gotowe MNIE uważać za istotę zabawną! Obrzydliwa, nudna, niepozorna skromnisia, a przecież gotowa wpaść w ramiona tego cymbała jak pierwsza lepsza kobieta. Czemu Nieprzyjaciel nie zgładzi jej za to, skoro jest taki zwariowany na punkcie dziewictwa, zamiast patrzeć na to z uśmiechem?
W głębi serca Nieprzyjaciel jest hedonistą. Wszystkie owe posty i nocne czuwania, stosy ofiarne i krzyże są tylko fasadą, czymś na kształt piany u wybrzeży morskich. Im dalej na głębię, im dalej w Jego Królestwo, tym więcej radości, coraz więcej radości. On nawet z tego nie robi sekretu – u Swej prawicy ma w pogotowiu radości wieczne. Brrr. Nie sądzę, aby miał on najsłabsze pojęcie o tej wzniosłej i surowej tajemnicy, której my dosięgamy w Cierpiętniczej Wizji. On jest wulgarny, Piołunie, o drobnomieszczańskiej umysłowości.
Napełnił swój świat przyjemnościami. Istnieje tyle rzeczy, które ludzie mogą robić codziennie bez żadnego sprzeciwu z Jego strony – śpią, myją się, jedzą, piją, kochają się, bawią, modlą się, pracują. Każdą z tych rzeczy trzeba wypaczyć, jeśli ma przynieść nam jaki taki pożytek. Walczymy w okrutnie niekorzystnych warunkach. Nic z natury swej nie stoi po naszej stronie.
To cię oczywiście nie usprawiedliwia. Policzę się wkrótce z tobą. Zawsze mnie nienawidziłeś i jeśli tylko potrafiłeś się zdobyć na tyle odwagi, okazywałeś swe zuchwalstwo.
Z kolei, ma się rozumieć, pacjent pozna rodzinę tej kobiety i całe jej otoczenie. Czy nie zdawałeś sobie sprawy, że dom, w którym ona mieszka, to właśnie ten, do którego twój pacjent nigdy nie powinien był wejść? Cały ten teren zalatuje zabójczym odorem. Nawet ogrodnik, który tam jest dopiero od pięciu lat, zaczyna nim nasiąkać. Nawet goście po weekendowych odwiedzinach unoszą ze sobą coś z tego zapachu. Pies i kot są tym skażone.
Dom pełen nieprzeniknionej tajemnicy. Jesteśmy pewni (wynika to z podstawowych założeń), że każdy członek tej rodziny musi w jakiś sposób wykorzystywać pozostałych, lecz nie możemy odkryć, w jaki sposób to czyni. Podobnie jak sam Nieprzyjaciel, strzegą zazdrośnie tajemnicy tego, co się w rzeczywistości kryje za owym udawaniem bezinteresownej miłości. Cały dom i ogród to jedna wielka ohyda. Jest w tym odrażające podobieństwo do opisu, jaki pewien ich pisarz dał o Niebie: Przestworza, gdzie jest tylko życie, a wszystko, co nie jest muzyką, jest milczeniem.
Muzyka i milczenie – jakże nie cierpię jednego i drugiego. Jakże wdzięczni powinniśmy być, że odkąd Ojciec Nasz wkroczył do piekła (a stało się to dawniej, niż potrafiliby to wyrazić ludzie liczący na lata świetlne), ani skrawek piekielnej przestrzeni, ani chwilka piekielnego czasu nie zostały objęte żadną z tych dwu obrzydliwych sił, lecz wszystko objął Hałas. Hałas, ten wielki dynamizm, słyszalny wyraz wszystkiego, co triumfujące, bezlitosne i męskie. Hałas, który jest jedyną naszą ochroną przed głupimi żalami, rozpaczliwymi skrupułami i nieziszczalnymi pragnieniami. Cały Wszechświat przemienimy w końcu w hałas. Jeśli chodzi o ziemię, to mamy już w tej dziedzinie poważne osiągnięcia. Melodie i cisza Nieba zostaną w końcu przekrzyczane. Przyznaję, że nie jesteśmy wystarczająco krzykliwi i wciąż są poważne braki w tej dziedzinie. Postęp jednak trwa. Tymczasem ty, podły... wstrętny...
Tu rękopis urywa się i dalszy ciąg listu pisany jest inną ręką
Widzę, że w gorączce komponowania niebacznie pozwoliłem sobie na przybranie formy wielkiej stonogi. Wobec tego resztę dyktuję memu sekretarzowi.
Obecnie, skoro moje przekształcenie jest już zupełne, rozpoznaję je jako zjawisko okresowe. Jakieś pogłoski na ten temat dotarły do ludzi i przekręcony opis tego znajduje się u poety Miltona ze śmiesznym dodatkiem, że takie zmiany postaci są karą nałożoną na nas przez nieprzyjaciela. Bardziej nowoczesny pisarz – ktoś o nazwisku podobnym do Pshaw – uchwycił jednak prawdę. Przekształcenie wypływa z wewnątrz i jest wspaniałą manifestacją tej Siły Życia, którą czciłby nasz Ojciec, gdyby w ogóle był zdolny czcić cokolwiek prócz siebie.
W mej obecnej postaci jeszcze bardziej pragnę ujrzeć cię i połączyć cię ze mną w nierozerwalnym uścisku.
(podpisano)
w zastępstwie Jego Przepastnej Wzniosłości Podsekretarza Krętacza, T.E.B.S. etc.
Toadpip
Powrót do spisu treści