C.S. Lewis
Listy starego diabła do młodego
Przełożył Stanisław Pietraszko
Do nabycia m.in. w księgarni św. Wojciecha przy ul. Freta w Warszawie
List 10
Mój drogi Piołunie!
Prawdziwy problem z towarzystwem, w którym obraca się twój pacjent, polega na tym, że jest ono jedynie chrześcijańskie. Naturalnie wszyscy oni mają swe indywidualne zainteresowania, lecz istotną więzią, która ich łączy, jest chrześcijaństwo.
W naszym interesie leży, by ludzi, którzy zostają chrześcijanami – o ile w ogóle nimi zostają – utrzymywać w stanie ducha, który nazywam: chrześcijaństwo i... Wiesz, o co chodzi – chrześcijaństwo i kryzys, chrześcijaństwo i nowa psychologia, chrześcijaństwo i nowy ład, chrześcijaństwo i leczenie wiarą, chrześcijaństwo i parapsychologia, chrześcijaństwo i wegetarianizm, chrześcijaństwo i reforma pisowni. Jeżeli już ludzie muszą być chrześcijanami, to niech przynajmniej będą chrześcijanami różniącymi się czymś.
Postaraj się zastąpić samą wiarę jakimś modnym kierunkiem o chrześcijańskim zabarwieniu. Wykorzystuj ich pogardę dla rzeczy starych. Pogarda dla rzeczy starych jest jedną z najcenniejszych namiętności, jakie udało nam się wyhodować w sercu ludzkim – niewyczerpane źródło herezji religijnych, szalonych zamysłów, niewierności w małżeństwie i niestałości w przyjaźni.
Ludzie żyją w czasie i doświadczają rzeczywistości w kolejno po sobie następujących zmianach. Dlatego, by poszerzyć swą wiedzę o rzeczywistości, muszą doświadczać wielu różnych rzeczy – innymi słowy muszą przeżywać zmiany. Ponieważ ludzie potrzebują zmiany, Nieprzyjaciel, będąc w swojej istocie hedonistą, uczynił dla nich zmianę czymś przyjemnym, podobnie jak przyjemnym uczynił jedzenie. Ponieważ jednak Nieprzyjaciel nie życzy sobie, by ludzie uczynili zmianę (podobnie zresztą jak jedzenie) celem samym w sobie, zrównoważył w nich zamiłowanie do zmiany zamiłowaniem do stałości. Wynalazł sposób, by w tym samym świecie, który stworzył, zaspokoić równocześnie oba te dążenia. Uczynił to przez połączenie zmiany i stałości w tym, co my nazywamy rytmem. Daje ludziom pory roku – każda odmienna, jednakże w każdym roku ta sama. Wiosna jest więc zawsze odczuwana jako nowość, a równocześnie jako powtarzanie się stale tego samego motywu istniejącego od niepamiętnych czasów. W swym Kościele dał ludziom rok liturgiczny – przechodzą ustawicznie od postu do święta, lecz jest to to samo święto co w roku poprzednim.
Otóż podobnie jak ma to miejsce z przyjemnością jedzenia, którą wyolbrzymiamy, by doprowadzić do obżarstwa, tak samo czynimy z naturalną przyjemnością zmiany, którą wypaczamy i zmieniamy w nieustanny głód absolutnej nowości.
Głód ten jest całkowicie naszym produktem. Jeśli zaniedbamy nasze obowiązki, ludzie będą nie tylko zadowoleni, lecz wprost uniesieni radością powstającą z przemieszania tego, co nowe, z tym, co już dobrze znane w pierwiosnkach tego stycznia, wschodzie słońca tego poranka, daniach wigilijnych tego Bożego Narodzenia. Dzieci, dopóki ich nie nauczymy inaczej, będą uszczęśliwione sezonowym cyklem zabaw, w których gra w klasy następuje po grze w piłkę tak regularnie jak jesień po lecie.
Jedynie dzięki naszym ustawicznym wysiłkom podtrzymujemy głód niekończącej się lub nierytmicznej zmiany.
Głód ten jest cenny pod wieloma względami.
Przede wszystkim zmniejsza on przyjemność, powiększając równocześnie pragnienie. Przyjemność wynikająca z nowości już z samej swej natury podlega stępieniu skutkiem przyzwyczajenia bardziej niż jakakolwiek inna. Nowość zaś na dłuższą metę kosztuje wiele pieniędzy, tak że pragnienie nowości zapowiada zjawienie się chciwości lub uczucia niezadowolenia – nierzadko jednego i drugiego.
Po wtóre im zachłanniejsza jest żądza nowości, tym wcześniej wyczerpie wszystkie dozwolone źródła przyjemności i przejdzie do tych, których Nieprzyjaciel zabrania. Tym sposobem przez podsycanie pogardy dla rzeczy Starych uczyniliśmy ostatnio na przykład sztukę mniej niebezpieczną dla nas, niż była kiedykolwiek przedtem, popychając stale artystów zarówno „wysokiej” jak i „niższej” klasy ku coraz to nowym wykroczeniom rozwiązłości, bezsensu, okrucieństwa i pychy.
Wreszcie pragnienie nowości jest nieodzowne, jeśli chcemy ugruntować wśród ludzi dyktaturę Mody.
Użyteczność Modnych Prądów Umysłowych polega na tym, że odrywają one uwagę ludzi od rzeczywistych niebezpieczeństw, które im grożą. Modną wrzawę każdego pokolenia kierujemy przeciwko tym występkom, które mu najmniej zagrażają, a aprobatę kierujemy na cnotę najbliższą temu występkowi, który usiłujemy najbardziej rozpowszechnić. Rozumiesz, zabawa polega na tym, by w wypadku powodzi wszyscy biegali z przyrządami do gaszenia pożaru, a w łodzi tłoczyli się po tej stronie, która już zanurza się w wodzie.
W ten sposób czynimy modnym ostrzeganie ludzi przed niebezpieczeństwem entuzjazmu, gdy wszyscy stają się coraz bardziej przyziemni i obojętni. Sto lat później, kiedy faktycznie czynimy z nich byronistów upojonych emocjami, kierujemy ten modny krzyk pokolenia przeciwko niebezpieczeństwu czystego rozumu. Wieki okrutne ostrzegamy przed Sentymentalizmem, próżne i gnuśne przed Przyzwoitością, rozpustne przed Purytanizmem. Gdy wszyscy staczają się ku niewolnictwu lub tyranii, wmawiamy, że najgroźniejszym niebezpieczeństwem jest Liberalizm.
Najwspanialszy jednak triumf – to doprowadzenie do stanu, w którym pogarda dla rzeczy Starych staje się pewnego rodzaju filozofią życiową i w ten sposób nonsens w dziedzinie intelektu wzmacnia bezwład woli. Tu właśnie bardzo użyteczny okazuje się Ewolucyjny lub Historyczny charakter współczesnej myśli europejskiej – częściowo nasze dzieło.
Nieprzyjaciel lubi rzeczy oklepane. O ile się orientuję, chce On, by ludzie, obierając jakiś kierunek postępowania, zadawali sobie bardzo proste pytania, na przykład:
- Czy to jest uczciwe?
- Czy to jest roztropne?
- Czy to jest możliwe?
Otóż jeżeli zdołamy utrzymać stan rzeczy, w którym ludzie pytają:
- Czy to jest zgodne z duchem naszych czasów?
- Czy dana rzecz jest postępowa czy reakcyjna?
- Czy to jest droga, po której kroczy Historia?
wówczas zapomną o tamtych istotnych pytaniach. Na te natomiast pytania, które stawiają, nie da się odpowiedzieć. Ludzie bowiem nie znają przyszłości, a to, jaka będzie przyszłość, zależy w ogromnej mierze właśnie od tych decyzji, przy których zwracają się obecnie o pomoc do przyszłości. W rezultacie gdy umysły ludzkie błąkają się w tej próżni, my z większą łatwością możemy się wtrącić i skłonić ludzi do takiego działania, jakie nam odpowiada.
A mamy już w tej dziedzinie duże osiągnięcia.
Był czas, kiedy ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że pewne zmiany prowadzą ku lepszemu, inne ku gorszemu, inne wreszcie są obojętne. My w dużym stopniu pozbawiliśmy ich tego rozeznania. Na miejsce neutralnego przymiotnika niezmienny postawiliśmy zabarwiony uczuciowo przymiotnik stagnacyjny. Nauczyliśmy ludzi myśleć o Przyszłości jak o ziemi obiecanej, którą zdobywają wyróżnieni bohaterowie – nie jak o czymś, w co każdy wkracza z prędkością sześćdziesięciu minut na godzinę, niezależnie od tego, czym się zajmuje i kim jest.
Twój kochający stryj
Krętacz
Powrót do spisu treści