C.S. Lewis
Listy starego diabła do młodego
Przełożył Stanisław Pietraszko
Do nabycia m.in. w księgarni św. Wojciecha przy ul. Freta w Warszawie
List 26
Mój drogi Piołunie!
Tak, narzeczeństwo jest odpowiednią porą do siania ziaren, z których dziesięć lat później wyrośnie domowa nienawiść. Urok niezaspokojonego pożądania daje takie rezultaty, które ludzie, odpowiednio przez nas urobieni, mylą z prawdziwą miłością. Wykorzystaj dwuznaczność słowa miłość – spraw, by ludzie myśleli, że przez Miłość rozwiązali pewne problemy, podczas gdy w rzeczywistości – powodowani czarem zakochania – odłożyli je tylko na pewien czas.
Dopóki to złudzenie trwa, masz wspaniałą okazję do podstępnego zaogniania tych utajonych problemów i przekształcenia ich w problemy chroniczne.
Kapitalne znaczenie ma problem niesamolubstwa.
Zwróc jeszcze raz uwagę na zadziwiające osiągnięcie naszego Działu Filologicznego, który w miejsce pochodzącej od Nieprzyjaciela pozytywnej Miłości Bliźniego wprowadził negatywne niesamolubstwo. Dzięki temu możesz od samego początku przekonać pacjenta, by wyrzekł się pewnych wartości nie po to, by nimi uszczęśliwiać innych, lecz tylko po to, by rezygnując z nich sam stał się niesamolubny.
Inną wielką pomocą, gdy stronami zainteresowanymi są kobieta i mężczyzna, jest rozbieżność poglądów na Niesamolubstwo, którą zakorzeniliśmy między osobnikami odmiennych płci. Kobieta sądzi, że Niesamolubstwo polega głównie na troszczeniu się o innych, mężczyzna – że na niesprawianiu innym kłopotu. W rezultacie kobieta, która posunęła się daleko w służbie Nieprzyjaciela, może stać się o wiele większym utrapieniem dla innych niż jakikolwiek mężczyzna (z wyjątkiem mężczyzn, których nasz Ojciec opanował już całkowicie), i na odwrót – mężczyzna musi długo przebywać w obozie Nieprzyjaciela, zanim zdobędzie się na tyle spontanicznego wysiłku dla dogodzenia innym, na ile zupełnie przeciętna kobieta potrafi się zdobyć każdego dnia.
W ten sposób gdy kobieta stara się wykonywać dobre przysługi, a mężczyzna usiłuje tylko szanować uprawnienia innych ludzi, każda płeć może – pozornie nie bez racji – uważać, i faktycznie uważa, tę drugą za na wskroś samolubną.
Gdy to osiągniesz, możesz sobie pozwolić na dalsze powiększenie tego zamętu. Erotyczne rozczarowanie wytwarza obopólną uprzejmość, dzięki której każda ze stron naprawdę z przyjemnością poddaje się życzeniom drugiej. Równocześnie zdają oni sobie sprawę, że Nieprzyjaciel żąda od nich miłości bliźniego w stopniu, który – jeśli zostanie osiągnięty – prowadzi do takiego samego postępowania.
Musisz postarać się o to, by narzeczeni przyjęli na całe swe życie małżeńskie jako normę ten stopień wzajemnej ofiarności, który obecnie wyrasta w sposób naturalny z ich zakochania się, a na który nie znajdą w sobie dość prawdziwej miłości bliźniego, gdy czar zakochania przeminie. Nie dojrzą tej pułapki, są bowiem podwójnie zaślepieni: po pierwsze mylą seksualne podniecenie z miłością bliźniego, a po wtóre sądzą, że to podniecenie będzie trwać wiecznie.
Gdy juz ustalą jako regułę pewien typ oficjalnego, legalnego lub nominalnego Niesamolubstwa – regułę, dla której zakochania uczuciowe środki już się wyczerpały, a duchowe jeszcze się nie rozwinęły – wynikną z tego najrozkoszniejsze rezultaty.
Przy projektowaniu i dyskutowaniu jakiegokolwiek wspólnego przedsięwzięcia osoba A będzie z konieczności obstawać za przypuszczalnymi życzeniami osoby B wbrew swym własnym, gdy osoba B będzie czynić to samo, tylko w odwrotnym kierunku. Często niepodobieństwem jest zorientować się w prawdziwych życzeniach którejkolwiek ze stron – jeśli wszystko idzie dobrze, kończy się tym, że oboje czynią coś, czego żadne z nich nie pragnie, a równocześnie każde z nich odczuwa żarliwośc własnej prawości i w głębi serca czuje się uprawnione do uprzywilejowanego potraktowania ze względu na wykazane niesamolubstwo oraz po cichu żywi do strony przeciwnej dyskretny żal o to, że tak łatwo przyjęła ofiarę.
W następnym etapie możesz poważyć się na coś, co można by nazwać iluzją Szlachetnego Konfliktu.
Zabawa ta udaje się najlepiej, gdy uczestniczy w niej więcej niż dwoje aktorów – na przykład w rodzinie z dorosłymi dziećmi. Ktoś proponuje jakąś rzecz zupełnie błahą – na przykład wspólne wypicie herbaty w ogrodzie. Jeden z członków rodziny stara się wówczas możliwie najdobitniej (choć nie w tylu słowach) dać do zrozumienia, że on wolałby raczej nie, ale oczywiście z Niesamolubstwa jest gotów przystać na propozycję. Wówczas pozostali natychmiast propozycję wycofują – rzekomo ze względu na swoje Niesamolubstwo, lecz w rzeczywistości dlatego, że nie uśmiecha im się rola manekinów, wobec których pierwszy mówca prezentuje swoje altruistyczne popisy. Lecz on nie ma wcale ochoty pozwolić innym zdystansować się w tym przetargu Niesamolubstwa. Obstaje przy tym, aby zrobiono to, czego inni sobie życzą. Oni obstają przy tym, czego on sobie życzy.
Namiętności zostały rozbudzone. Wkrótce ktoś mówi:
- Mam tego dość! Dziękuję za herbatę!
Powstaje kłótnia powodująca rozgoryczenie i niezadowolenie po obu stronach.
Rozumiesz, na czym rzecz cała polega? Gdyby każda ze stron szczerze zabiegała o realizację swoich rzeczywistych pragnień, wszyscy zachowaliby granice rozsądku i grzeczności. Spór został jednak odwrócony i każda ze stron walczy o cudze życzenie, a nie o własne, a przy tej sposobności wylewa się cała gorycz ukryta pod oficjalnym pojęciem niesamolubstwa, która w rzeczywistości powstała z pokrzyżowania ich pozornie prawego postępowania, z uporu i z nagromadzonych w ciągu ostatnich dziesięciu lat uraz.
Każdy z nich uważa przy tym, że jego Niesamolubstwo powinno stanowić dla niego wystarczające usprawiedliwienie. Każda strona jest w rzeczywistości bardzo wrażliwa na tanie Niesamolubstwo przeciwnika i na fałszywą pozycję, w jakiej przeciwnik próbuje ją postawić, lecz równocześnie każda z nich potrafi sama siebie uważać za nienaganną i pokrzywdzoną, nie wykazującą większej nieuczciwości nad tę, która uchodzi za naturalną wśród przeciętnych ludzi.
Pewien rozsądny człowiek powiedział kiedyś:
- Gdyby ludzie wiedzieli, ile zgubnych uczuć wyrasta z Niesamolubstwa, nie zalecaliby go tak często z ambony!
A przy innej okazji:
- Ona należy do tego rodzaju kobiet, które żyją tylko dla innych – tych innych można zawsze poznać po zaszczutym wyrazie twarzy.
Wszystko to możesz zacząć realizować już w okresie starania się o dziewczynę. Prawdziwe samolubstwo w niewielkim stopniu zakorzenione w duszy twego pacjenta da ci na dłuższą metę mniej korzyści w zabezpieczaniu jego duszy niż te pierwsze zaczątki wypracowanego i uświadomionego Niesamolubstwa, które mogą pewnego dnia rozkwitnąć w sposób, który ci opisałem. Już teraz można przemycić między nich pewien stopień wzajemnej nieszczerości, pewne pretensje do dziewczyny o to, że nie zawsze zauważa, ile Niesamolubstwa jest w jego postępowaniu. Pielęgnuj te rzeczy, a nade wszystko nie pozwól, by ci młodzi głupcy je zauważyli.
Jeśli bowiem je zauważą, znajdą się na niebezpiecznej drodze prowadzącej do odkrycia, że miłość nie wystarcza – potrzebna jest jeszcze prawdziwa miłość bliźniego, której dotychczas jeszcze nie osiągnęli, a której żadna zewnętrzna zasada postępowania zastąpić nie może. Chciałbym, by Slumtrimpet coś zrobił, żeby osłabić w tej młodej kobiecie poczucie humoru i wyczucie śmieszności.
Twój kochający stryj
Krętacz
Powrót do spisu treści