C.S. Lewis
Listy starego diabła do młodego

Przełożył Stanisław Pietraszko

Do nabycia m.in. w księgarni św. Wojciecha przy ul. Freta w Warszawie

List 30


Mój drogi Piołunie!

Czasami zastanawiam się, czy ty przypadkiem nie sądzisz, że posłano cię na świat dla twojej własnej przyjemności.
Jak się dowiaduję – nie z twojego żałośnie ubogiego sprawozdania, lecz z raportu Policji Piekielnej – zachowanie pacjenta w czasie pierwszego nalotu przeszło moje najgorsze oczekiwania. Bardzo się bał i uważał się za wielkiego tchórza – dlatego nie był z siebie ani trochę dumny, lecz wypełnił wszystko, czego wymagał od niego obowiązek, a być może nawet trochę więcej. Wszystko, co w tej całkowitej klęsce możesz zapisać po stronie zysków, to irytacja pacjenta z powodu psa, który mu wlazł pod nogi, trochę nieumiarkowania w paleniu papierosów i zapomnienie o modlitwie.
I co ty właściwie chcesz zyskać, skomląc przede mną i narzekając na trudności? Jeżeli szukasz sprawiedliwości takiej, jaka istnieje u Nieprzyjaciela, i sugerujesz, że należy wziąć pod uwagę twoje możliwości i intencje, to nie jestem pewien, czy nie zostaniesz oskarżony o herezję. Tak czy inaczej wkrótce przekonasz się, że sprawiedliwość Piekła jest całkowicie realistyczna i interesuje się wyłącznie rezultatami. Przynieś nam strawę lub sam bądź strawą.
Jedyny konstruktywny fragment twego ostatniego listu to ten, w którym wzmiankujesz, że wciąż jeszcze spodziewasz się dobrych rezultatów mogących wyniknąć ze zmęczenia pacjenta. Z tym można by się zgodzić. Lecz to nie przyjdzie samo. Zmęczenie może bowiem także doprowadzić do krańcowej łagodności, spokoju umysłu, a nawet do czegoś w rodzaju wizji. Jeśli widywałeś często ludzi, których zmęczenie doprowadzało do gniewu, złośliwości i zniecierpliwienia, to dlatego, że ludzie ci mieli skutecznie działających kusicieli. Jest rzeczą paradoksalną, że umiarkowane zmęczenie jest podatniejszą glebą dla złego humoru niż zupełne wyczerpanie. Zależy to częściowo od przyczyn natury fizycznej, lecz częściowo także od czegoś innego. Powodem gniewu nie jest zmęczenie jako takie, lecz niespodziewane żądania, które stawia się człowiekowi już zmęczonemu.
Jeżeli ludzie czegokolwiek się spodziewają, to wkrótce ulegają złudzeniu, że mają do tego prawo, a wtedy świadomość zawodu przy odrobinie zręczności z naszej strony łatwo można przemienić w poczucie krzywdy. Dopiero gdy ludzie poddadzą się nieuniknionej konieczności, zrezygnują z wszelkich nadziei na ulgę i odprężenie, przestaną wybiegać myślą choćby na pół godziny naprzód – zjawia się niebezpieczeństwo pokornego i łagodnego znużenia.
Chcąc zatem ze zmęczenia pacjenta uzyskać jak najlepsze rezultaty, musisz go karmić złudnymi nadziejami. Podsuwaj mu pozornie słuszne i przekonujące argumenty za tym, że nalot się już nie powtórzy. Dołóż starań, by pocieszał się myślą o tym, jak dobrze będzie mu następnej nocy we własnym łóżku. Staraj się sztucznie spotęgować jego znużenie, podsuwając mu myśl, że ono wkrótce minie – z chwilą bowiem, gdy napięcie nerwowe mija lub ludziom wydaje się, że mija, uważają oni, że doszło już do ostatecznych granic i na dalszą metę byłoby nie do zniesienia.
W tej sprawie, podobnie jak w przypadku tchórzostwa, należy unikać całkowitego zdania się pacjenta na wolę Nieprzyjaciela. Niezależnie od tego, co pacjent mówi, niech wewnętrznie będzie nastawiony nie na zniesienie wszystkiego, cokolwiek go spotka, lecz na znoszenie tego przez rozsądny czas, a ten rozsądny czas niech będzie krótszy niż przypuszczalnie potrwa próba. Nie musi być dużo krótszy – przy atakach na cierpliwość, czystość i męstwo bardzo zabawne jest doprowadzenie pacjenta do rezygnacji z walki właśnie wtedy, gdy (o, gdybyż on to wiedział!) był tylko o krok od zwycięstwa.
Nie wiem, czy jest prawdopodobne, by w warunkach takiego napięcia nerwowego spotkał swą dziewczynę. Jeśli spotka, zrób użytek z faktu, że do pewnych granic zmęczenie czyni kobiety bardziej rozmownymi, a mężczyzn mniej. W takich warunkach nawet między zakochanymi można wywołać wiele skrytych rozdźwięków i uraz.
Przypuszczalnie sceny, których świadkiem jest obecnie pacjent, nie dostarczą materiału do intelektualnego ataku na jego wiarę – twoje poprzednie niepowodzenia wytrąciły ci tę broń z ręki. Istnieje jednak pewna możliwość uczuciowego zaatakowania wiary, którą to próbę można jeszcze podjąć. Polega ona na tym, by pacjent, zobaczywszy po raz pierwszy rozbryzgane po ścianie szczątki ludzkie, odczuł, że to jest obraz tego, czym w rzeczywistości jest świat, i że cała jego religia była tylko fantazją.
Zwróć uwagę, że zupełnie zatarliśmy w ich świadomości znaczenie wyrazu „rzeczywisty”. Ktoś mówi na przykład o pewnym głębokim duchowym przeżyciu:
- Wszystko, co się rzeczywiście wydarzyło, to to, że usłyszeliśmy trochę muzyki w jasno oświetlonym budynku.
Z drugiej strony ten sam człowiek powie:
- Łatwo wam dyskutować o tego rodzaju skoku, gdy sobie tutaj siedzicie w fotelach, ale wzbijcie się tam w górę i zobaczcie sami, jak to rzeczywiście wygląda.
Tutaj słowo „rzeczywisty” użyte jest w sensie zupełnie przeciwnym – dla określenia nie faktów fizycznych (które rozmówcy już znają, gdy siedząc w fotelach dyskutują na ten temat), lecz emocjonalnego oddziaływania tych faktów na świadomość człowieka.
Jednego i drugiego zastosowania tego wyrazu można bronić. W naszym jednak interesie leży, aby oba te znaczenia zawsze szły w parze, tak aby emocjonalną wartość wyrazu „rzeczywisty” dało się umieścić raz po jednej, raz po drugiej stronie przeżywanego doświadczenia – w zależności od tego, co nam będzie bardziej odpowiadało. Ogólne prawidło, któreśmy im dość zręcznie zasugerowali, brzmi: we wszystkich przeżyciach, które mogą ludzi uczynić lepszymi lub szczęśliwszymi, rzeczywiste są jedynie fakty fizyczne, zaś wszelkie elementy duchowe są subiektywne – natomiast we wszelkich przeżyciach, które mogą zniechęcić lub duchowo rozbroić, jedyną rzeczywistością są elementy duchowe, a kto je ignoruje, jest dezerterem uciekającym przed rzeczywistością.
I tak według naszego prawidła kiedy rodzi się człowiek, jako rzeczywiste liczą się krew i ból, zaś sama radość z narodzin jest tylko subiektywnym złudzeniem - w śmierci natomiast jedyną rzeczywistością jest trwoga i brzydota.
Nikczemność znienawidzonej osoby jest rzeczywista, nienawiść pozbawia złudzeń, pozwala ludzi osądzać trzeźwo i widzieć takimi, jakimi są – natomiast czar ukochanej osoby jest jedynie subiektywnym otumanieniem, kryjącym rzeczywistą przyczynę tego zjawiska, którą jest żądza seksualna lub nadzieja materialnych korzyści.
Wojna i ubóstwo są rzeczywiście okropne – pokój i dostatek to są nagie fakty fizyczne, o których ludziom zdarza się myśleć z sentymentalnym upodobaniem.
Stworzenia zawsze oskarżają się wzajemnie o to, że chcą równocześnie zjeść ciastko i mieć je nadal, lecz dzięki naszym wysiłkom znajdują się częściej w tej niemiłej sytuacji, że płacą za ciastka, a nie jedzą ich. Jeśli należycie pokierujesz swoim pacjentem, bez trudu uzna on swoje wzruszenie na widok ludzkich wnętrzności za objawienie Rzeczywistości, natomiast wzruszenie, którego dozna na widok szczęśliwych dzieci lub pięknej pogody – tylko za zwykłą uczuciowość.

Twój kochający stryj


Krętacz

Powrót do spisu treści
Хостинг от uCoz