C.S. Lewis
Listy starego diabła do młodego
Przełożył Stanisław Pietraszko
Do nabycia m.in. w księgarni św. Wojciecha przy ul. Freta w Warszawie
List 4
Mуj drogi Piołunie!
Dyletanckie sugestie zawarte w twym ostatnim liście są dla mnie ostrzeżeniem, że czas najwyższy, bym ci wyczerpująco napisjał o kłopotliwej sprawie, jaką jest modlitwa.
Mуgłbyś oszczędzić sobie komentarza, że moja rada co do modłуw twego pacjenta za matkę okazała się szczegуlnie niefortunna. To nie jest sposуb, w jaki bratanek winien pisać do swego stryja ani też młodszy kusiciel do wicedyrektora departamentu. Zdradza to także nieładną chętkę wykręcenia się od odpowiedzialności; musisz się nauczyć sam płacić za swe błędy.
Najlepiej jest, jeśli to możliwe, skutecznie chronić pacjenta przed poważną intencją modlenia się. Kiedy pacjent, podobnie jak twуj, jest dorosły i dopiero od niedawna przynależy do stronnictwa Nieprzyjaciela, najlepiej będzie zachęcać go, by sobie przypominał – lub przynajmniej sądził, że sobie przypomina – swуj papuzi sposуb modlenia się w dzieciństwie. W związku z tym można go nakłonić, by w modlitwie unikał formalizmu oraz dążył do czegoś całkowicie spontanicznego i wewnętrznego, niekonwencjonalnego. To zaś u początkującego będzie rуwnoznaczne z usiłowaniem wytworzenia w sobie bliżej nieokreślonego nastroju nabożnego, nie mającego nic wspуlnego z prawdziwym skupieniem myśli i woli. Jeden z ich poetуw, Coleridge, wspomina, że nie zwykł się modlić poruszając wargami i zginając kolana, lecz jedynie skłaniał swego ducha do miłowania i oddawał się swoistemu uczuciu błagalnemu. To jest właśnie ten rodzaj modlitwy, jakiego my chcemy; ponieważ zaś powierzchownie jest ona podobna do milczących modlitw praktykowanych przez ludzi daleko zaawansowanych w służbie Nieprzyjaciela, pomysłowi a gnuśni pacjenci mogą ulegać takiemu złudzeniu przez długi czas. A przynajmniej mogą być przekonani, że pozycja ciała nie wpływa w żaden sposуb na ich modlitwę – zapominają ustawicznie o tym, o czym ty winieneś pamiętać zawsze: że są wszakże zwierzętami i że wszystko, co czynią ich ciała, oddziałuje rуwnież na ich duszę. Zabawne, jak śmiertelnicy stale wyobrażają nas sobie jako tych, ktуrzy wtłaczają im coś w głowę – w rzeczywistości najlepszą robotę wykonujemy wtedy, gdy pewnych rzeczy nie dopuszczamy do ich świadomości.
Jeśli powyższa metoda zawiedzie, musisz uciec się do subtelniejszego zmylenia jego intencji. Ilekroć uwaga ich zwraca się do samego Nieprzyjaciela, jesteśmy bezradni, lecz istnieją sposoby, by im w tym przeszkodzić. Najprościej jest odwrуcić ich uwagę od Niego kierując ją na nich samych. Niech śledzą własne myśli i niech przy ich pomocy prуbują wywoływać w sobie uczucia. Gdyby zamierzali prosić Go o miłosierdzie, spraw, by zamiast tego prуbowali sfabrykować uczucie litości nad sobą i by się nie spostrzegli, że w ten sposуb postępują. Kiedy zamierzają modlić się o odwagę, spraw, by istotnie prуbowali czuć się odważnymi. Kiedy mуwią, że modlą się o przebaczenie, niech prуbują odczuć, że im przebaczono. Naucz ich oceniać wartość każdej modlitwy wedle tego, w jakim stopniu wywołuje ona żądane odczucia, lecz nigdy nie dozwуl im podejrzewać, jak bardzo tego rodzaju powodzenie lub niepowodzenie zależy od tego, czy są w danej chwili zdrowi czy chorzy, rześcy czy znużeni.
To oczywiste, że Nieprzyjaciel nie pozostanie w tym czasie bezczynny. Gdziekolwiek jest modlitwa, tam istnieje niebezpieczeństwo Jego bezzwłocznej akcji. W cyniczny sposуb lekceważy On godność zarуwno swojego, jak i naszego stanowiska, stanowiska duchуw czystych, i ludzkim zwierzakom na klęczkach udziela poznania samego siebie w sposуb zgoła bezwstydny. Ale nawet jeśli udaremni On twoje pierwsze prуby wprowadzenia ludzi w błąd, mamy oręż jeszcze subtelniejszy. Ludzkie istoty nie rozpoczynają swej drogi od owego prostego dostrzeżenia Go, czego my na nieszczęście nie możemy uniknąć. Nigdy nie znały tej upiornej jasności, tego przeszywającego i palącego blasku, ktуry stanowi tło ustawicznej udręki naszych istnień. Jeśli zajrzysz w myśli swego pacjenta w czasie modlitwy, nie znajdziesz tam tego. A gdy sprawdzisz przedmiot, ku ktуremu kieruje swą myśl, przekonasz się, że jest on złożony i zawiera w sobie wiele śmiesznych składnikуw. Będą tam wyobrażenia pochodzące z malowideł przedstawiających Nieprzyjaciela, gdy ukazał się On w czasie niesławnego epizodu znanego pod nazwą Wcielenia, będą niejasne – być może całkiem prymitywne i dziecinne – wyobrażenia skojarzone z dwiema pozostałymi Osobami. Będzie tam nawet coś z jego własnej czci (i towarzyszących jej cielesych sensacji) zobiektywizowanej i przypisywanej czczonemu przedmiotowi. Znałem wypadki, gdzie to, co pacjent nazywał swym Bogiem, w rzeczywistości było umiejscowione w lewym gуrnym kącie sufitu sypialni lub też w jego własnej głowie, lub w krucyfiksie na ścianie.
Jakakolwiek miałaby być natura tego złożonego przedmiotu, musisz w dalszym ciągu pilnować, by modlił się do niego, do rzeczy, ktуrą sam powołał do istnienia, nie zaś do Osoby, ktуra jego samego do istnienia powołała. Możesz nawet zachęcać go, by przywiązywał duże znaczenie do tego, aby złożony ten przedmiot poprawiać i udoskonalać i by miał go stale w wyobraźni podczas modlitwy. Albowiem jeśli kiedykolwiek pojmie to rozrуżnienie i świadomie skieruje swe modły nie do tego, czym ja myślę, że jesteś, lecz do tego, czym Ty sam wiesz, że jesteś, nasza sytuacja momentalnie stanie się rozpaczliwa. Gdy jednak wszystkie te jego myśli i wyobrażenia zostaną odrzucone albo człowiek wprawdzie je zatrzyma, lecz w pełni rozpozna ich subiektywną naturę, a przy tym powierzy siebie realnej, niewidzialnej i istniejącej poza jego świadomością Obecności, przebywającej razem z nim w pokoju, niedostępnej jego poznaniu, mimo że on przez Nią jest poznany – wуwczas może stać się coś zupełnie nieobliczalnego w skutkach.
W zapobieżeniu takiej sytuacji – owej rzeczywistej nagości duszy w modlitwie – będzie ci pomocny fakt, że ludzie sami wcale nie pragną jej tak bardzo, jak im się wydaje. Istota rzeczy leży bowiem w tym, że ludzie otrzymują więcej, aniżeli sami pragnęli.
Twуj kochający stryj
Krętacz
Powrуt do spisu treści